Kopa : Tato, obiecałeś!
Simba : Synku, pośpij jeszcze, jest wcześnie!
Kopa : No właśnie! Wcześnie jest naj fajniej!
Simba : Ok, zgoda.
Kopa : Jej!
Kopa wdrapywał się coraz wyżej, na sam czubek Lwiej Skały. Simba uśmiechnął się. Szedł wolno, bo umysł go do tego zmuszał. Kiedy byli na szcycie, Kopa zaciekawiony wpatrywał się w królestwo ojca.
Kopa : Ojcze, a co ja właściwie będę robić, kiedy będę królem?
Simba : Och, chodź, zejdziemy na sawannę.
I zeszli w okół wiał wiatr. Ciepły wiatr. Ptaszki już karmiły robakami swoje młode.
Simba : No, więc, będziesz musiał dbać o każde stworzenie, od mrówki po antylopę.
Kopa : Ale antylopy się zjada! Są dla nas żarciem!
Simba : O antylopach powiem ci jutro, a teraz a propo anylop : kto jest głodny?\
Kopa : Ja na pewno!
Simba : To choć na Lwią Skałę. Mama na pewno coś upolowała.
I popędzili do domu. Tam czekała na nich duża zebra. Po posiłku, Kopa chciał wyjść na sawannę. Nala zastanowiła się.
Nala : Hmm....możesz iść!
Kopa : Hura! Pa mamo, pa tato!
Ruszył. Pośród gęstej trawy nie wypatrzył żadnego lwiątka, więc skakał co jakiś czas w górę, rozglądnąć się. Niestety, nikogo nie zauważył. Czuł tylko zapach mokrej sierści. Szedł za nim. Wkrótce spotkał pięć lwiątek : Nalię, Sarę, Cara,Souri i Blacka.
Black : Hej, księciu, bawimy się w wskakiwanie do wodopoju! Chcesz z nami?
Kopa : Pewnie!
Pluskali się tak do południa. Wtedy wszyscy chłopcy i jedna dziewczyna musieli iść do domu. Lewek postanowił wybrać się do ciemnego miejsca na horyzoncie. Ujrzał tam jeziorko, przy którym bawiła się para lwiątek. Jeden był nastolatkiem.
Kopa : Hej, jak macie na imię? Ja Kopa!
Vitani : Ja to Vitani, a to mój starszy brat Nuka.
Nuka : Czego tu szukasz?
Kopa : Chciałem się z wami pobawić, jeśli nie macie nic przeciwko.
Nuka : Ok. Bawimy się w berka ! Berek!
Kopa uciekał. Nuka był dobry. Vitani w końcu została złapana. Świetnie się razem bawili. Szczerze mówiąc, Kopa do Vitani czuł coś więcej.....
Kopa : Robi się późno. Muszę wracać do domu!
Vitani : Do jutra!
Nuka : Do jutra!
Kopa : Do jutra!
I pognał w zarośla. Na horyzoncie dostrzegł swojego ojca. Wiedział, że będzie źle. Od razu więc spuścił łebek i podszedł do Simby.
Simba : Synu, gdzie byłeś tak długo?
Kopa : Oglądałem....gwiazdy!
Simba : He, he, dzisiaj zabiorę cię na patrzenie w gwiazdy!
Kopa : Serio?
Simba : Serio!
Ułożyli się na miękkiej trawie nie daleko wodopoju.
Kopa : Ładne te gwiazdy. Wręcz przepiękne!
Simba : Tak....przebywają tam wielcy królowie. Kiedy będziesz samotny, oni pospieszą ci z pomocą. I ja także.
Kopa : Łał....super tu jest!
Simba : Kiedy będziesz miał syna,przyprowadź go tu, i opowiedz to, co ja ci powiedziałem.
Kopa przytaknął. Nie mógł się napatrzeć na gwiazdy. W głowie miał obraz jego i Vitani jako władcy Lwiej Ziemi .
Fajna notka!
OdpowiedzUsuńTylko, że powinnaś napisać life zamiast live, ale się nie wtrącam. ;]
Zapraszam również do mnie. ^^
Fajna notka, ale jedna mała rada : Nie pisz w formie dialogów. Oprócz tego powinnaś użyć trochę wstępów lub opisów. Nie zrozum mnie źle, to szczegół ;) Świetnie piszesz, ale radzę popraw tylko to. Oczywiście to Twój blog, ale ja jako czytelnik chętnie bym przeczytała poprawione notki :* Dzięki za zrozumienie ^^ Zapraszam do mnie :D
OdpowiedzUsuń